Ponownie przez życie #3
Najłatwiej jest oczywiście nie mówić nic. Po co ruszać rany i tematy, które mogą sprawić komuś przykrość. A co jeśli nieruszanie ich sprawia przykrość mi – co jeśli zagnieżdża się we mnie gniew i poczucie wstydu i jeśli go nie wyrażę będzie zżerać mnie od środka nadal blokując ruchy, które chciałbym wykonywać. Mój tata zapytał mnie już „co Ty za pierdoły tam piszesz, że niby Cię nie wspieraliśmy”, jeden bliższy kumpel „a co to za ruchy? Coaching dla samotnych kobiet”. Wyobrażam sobie, że obaj chcieli po prostu zapytać „co jest?” – dowiedzieć się co przeżywam, dlaczego uzewnętrzniam się takimi słowami. Pierwszy jednak określił moje wewnętrzne przeżycia pierdołami i paradoksalnie chcąc obronić dawane mi wsparcie, nie dał mi wsparcia w tym co aktualnie przeżywam. Drugi zrobił to, co robiło całe moje środowisko od zawsze czyli: zadrwił z czegoś co jest dla mnie ważne. Chcę wierzyć, że intencja obu była dobra. Dziś jestem silny, ale gdy byłem mały właśnie takie nieustanne drwiny i bagatelizowanie moich odczuć zamykały mnie coraz bardziej i bardziej, a ja totalnie nie umiałem sobie z tym radzić. Zamykałem to w sobie. Pozwalałem się krzywdzić mimo że oprawcy, jak dziś, mogli być zupełnie nieświadomi oddziaływania ich słów.
Inna bliska znajoma napisała „niczym się nie łam, pogadamy i będzie dobrze”. To już troska. To miłe. Dziękuję. Ale czy mówienie szczerze o emocjach musi oznaczać, że cokolwiek jest źle? Czy wszyscy właśnie taką macie interpretację moich wpisów? Trochę się tego boję. Bo przecież u mnie wszystko jest dobrze. Wręcz bardzo dobrze. Piszę o swoich emocjach po to, by było jeszcze lepiej. Jestem silny. Ale chcę zostać superbohaterem w swoim własnym wewnętrznym samopoczuciu. Nauczyć się tego, czego mnie nie nauczono czyli, że mam prawo przeżywać całą gamę emocji. Również tych złych. I że nie świadczy to o mnie źle. Wręcz przeciwnie. Ale do tego muszę robić coś tak trudnego jak „pisanie o pierdołach”, nawet jeśli wygląda jak „coaching dla samotnych kobiet”.
Dzisiaj walentynki. Życzę Wam dużo miłości. Ja spędzę je z Anią powtarzając jej jak jest dla mnie ważna. Bo jest. I wspiera mnie we wszystkim. Kocham ją.