Ponownie przez życie #1
Cóż. Prawda jest taka, że rodzinne dysfunkcje odbijają na nas nieprzewidywalne piętna. Nie potrzeba wcale wielkich patologii, przemocy, porzucenia. Wystarczy brak wsparcia, poczucie samotności, nieodpowiednie lustra. Wystarczy bardzo niewiele by dziecko we mnie czy w Tobie schowało się gdzieś głęboko przestraszone i pełne wstydu.
Nie mam pojęcia jak wyrazić swój żal. Jak wypieprzyć te wywrotkę emocji, która we mnie buzuje. Ale podstawową zasadą jest mówić. Cała ta krzywda to schowane w sobie emocje. Niech więc nic będzie chowane. Moja strefa komfortu musi się nauczyć, że nie ma dla niej miejsca póki cały świat nie będzie dla mnie komfortowy. Nie mam siły borykać się z tym, co o tym myślisz. Podobne obawy karmiły moje demony latami, a one rosły i rosły i rosły. Koniec.
Dziś szukam dobrych luster. Mało mam ich w najbliższym otoczeniu, ale zebrało się Was tu z jakiegoś powodu 13000 więc liczę, że jest choć kilka zdrowych psychicznie, co nauczy mnie jak to jest. A jak nie, będziecie członkami największej grupy wsparcia w historii. Powiedzcie jak przeżywacie emocje? Czy czujecie się inni od wszystkich? samotni? opuszczeni? czy czujecie, że coś w Was jest popsute i nie macie pojęcia jak to naprawić? Nie tylko ja tak mam, prawda? jest Was dużo?`