Cenzura – off
Ostatnio coraz mocniej narasta we mnie potrzeba pisania w innej formie niż rymująca się.
Coś w ogóle się we mnie zmienia. Przez większość życia starałem się być inteligentnym, poukładanym mężczyzną o dobrych manierach i wysokim poziomie kultury. Oczywiście nieraz kompletnie to nie wychodziło gdy zalany w pół-trupa, latałem po dość przypadkowych miastach, gotów przelecieć pierwszą chętną która mieściła się w pewnych estetycznych ramach … poszerzanych w ramach wypijanego alkoholu – Aktualnie …
Sporo rozważam nad autocenzurą. Nad tym jacy jesteśmy a jaki obraz siebie staramy się przekazywać. Każdy tworzony tekst kultury, felieton, piosenka czy nawet post na facebooku z grubsza dąży do przekazania naszym odbiorcom, słuchaczom czy znajomym pewnego obrazu nas. Jesteśmy taaacy. A właściwie to … jacy jesteśmy ? co w nas jest nami ? Czy w ogóle jakkolwiek powinniśmy zastanawiać się nad odbiorem nas ? Osobiście zaczyna mnie to uciskać i wkurwiać. Ten inteligentny, poukładany mężczyzna we mnie ma ochotę odpowiedzieć na którąś z prostych propozycji na fanpagowej skrzynce i przelecieć mocno napaloną fankę opierając ją o ścianę pałacu kultury w samo południe, bo … czemu by kurwa nie ?
Jedynym sensownym powodem dla którego tego nie robię jest pewien konstruktywny przekaz, który chciałbym nieść swoją osobą a niestety doświadczenie każe mi zakładać że nie odbierzecie tego jako akt wyznawanej wolności i nieskrępowania zasadami społecznymi. Raczej podniesiecie raban o obsceniczność, deprawowanie młodzieży albo co gorsza (i na prawdę to przeraża mnie najbardziej) uznacie, że ja mam wyjebane, więc fajnie mieć wyjebane i jutro jakiś idiota oprze swoją dziewczynę o kolumnę Zygmunta, pojutrze inny o stadion narodowy itd. a na koniec gdy będą mieli sprawę w sądzie o naganne zachowanie w miejscu publicznym powiedzą – „ale, ale .. przecież Theodor „. Więc nie. Przez Was. Nie! (ale propozycje na skrzynkę możecie wysyłać :* )
Zamierzam jednak zacząć wystawiać trochę fiuta ze spodni w tekstach, które piszę, bo tak szczerze (i do tego musicie się zacząć mocno przyzwyczajać) to wkurwia mnie po prostu ten zakłamany świat, XXI w , internet, snapchaty, showupy i facebooki sprawiły że jest ciężej być sobą niż kiedykolwiek. Każde zachowanie i tekst widzą i komentują wszyscy którzy chcą. Odbiorcy roszczą sobie prawo to mówienia wszystkiego a Nadawcy uczą się przede wszystkim dystansu do odbiorców zakładając że większość z nich to debile (sam jesteś debil!). Bezpośredni kontakt ograniczamy do kilku najbliższych cała więc reszta z pośród naszych 748 znajomych zna nas wyłącznie z wyselekcjonowanych zdjęć i opublikowanych postów. Wszyscy myślą że się znają a dziewczyny którym bez zapytania wkładam rękę w dekolt (w realnym świecie) są tak dalece zdziwione objawem bezpośredniej bezczelności że w zasadzie bardzie je to kręci niż im przeszkadza. Świat zinternetowiał. Jest jakimś dziwnie zakłamanym tworem gdzie wszyscy tak bardzo pielęgnują te swoje profile że zapominają iż można tak po prostu… być. Wszystko jest wyselekcjonowane, dobrane, ułożone, albo co gorsza powtarzane za większością. Wszyscy uczą się krytykować wszystko i wszystkich oraz usilnie unikać jakiejkolwiek oceny swojej osoby więc są neutralni lub zgodni z większością. Mam dość bycia neutralnym. To śmiertelnie nudne. Szczególnie gdy na spotkaniach twarzą w twarz zaczynają cytować internetowe mądrości i jeśli tylko jesteś na bieżąco z demotywatorami to wiesz, że Twój rozmówca nie ma Ci NIC do powiedzenia.
Możesz myśleć o mnie co chcesz. Jestem raperem, animatorem kultury, zajawkowiczem, facetem z pasją. Ja czuję się bardziej, (uśmiejesz się słysząc to słowo w XXI w. ale…) filozofem, poszukiwaczem znaczenia w pojebanym świecie. W tym kierunku też zmierza większość moich rozważań, co za tym idzie życia, a większość puent określa życie mianem „pojebane!” i tego nurtu będę się trzymał póki nie znajdę czegoś sensowniejszego. Bez neutralności, ale i bez kontrowersji na siłę bo to obrzydza mnie jeszcze bardziej. Dla wszystkich fanów mojej radosnej twórczości to też dobra wiadomość bo zapowiadam jej … więcej ! będziemy mogli sobie częściej porozmyślać, podyskutować i powymieniać spostrzeżenia. Moja prośba jednak, róbmy to na blogu, bo na facebooku żywotność postów wynosi jakieś 20 minut więc ja nawet nie ogarnę połowy komentarzy. Na blogu mogę do nich wrócić kiedy chcę.
Tymczasem. Puenta bo zauważyłem, że jak jest za długo to mało kto czyta : Na blogu możesz sobie być anonimem (choć szanuję podpis na końcu postu) jeśli leży Ci na sercu wiadro pomyj którego nie masz gdzie wylać Come On! Piszcie rozważania czy cokolwiek macie do powiedzenia. Ja postaram się raczej nie wchodzić w dyskusję, ale wszystko czytam i postaram się odnosić do Waszych odpowiedzi w kolejnych wpisach.
Temat do rozważań dla Was, ztj : pytanie do publiczności (Ciebie)
KIM JESTEŚ ? >> ciekawią mnie określenia którymi się opiszecie.
Ja : Filozof, poeta, poszukiwacz sensu i granic, uparty i kreatywny głodny bodźców skurwiel, szczery do bólu.
A Ty ?